niedziela, 4 maja 2014

Long way at 6 a.m.

Sobota. 3 maja. Godzina 06:21. Rano. Potomek szarpie mnie za rękaw. Otwieram pół lewego oka, na twarzy niemy krzyk o litość, myśli mordercze. Patrzę ja tą połową lewego oka, a Potomek w dzikim szale tworzenia, w fazie szczytowej aktywności rysunkowej, piszczy:
- Mami mami mami, zobacz co narysowałem!


Spojrzałam, przetrawiłam, zawiesiłam się nad tym spaghetti na kartce papieru i jedyne co mi przyszło do głowy brzmiało:
- Łot yz yt?

Potomek piszcząc jeszcze radośniej oznajmił:
- Mami, to jest nasza droga do ERŁOPY!